Wyrwani z niepamięci

Wojciech Ostrowski

publikacja 16.06.2016 11:57

Upamiętnienie powstańców styczniowych stanowiło myślą przewodnią III Pikniku Patriotyczno-Rodzinnego "Gloria Victis" w Dziektarzewie.

Msza św. w intencji powstańców styczniowych, poległych w okolicach Dzektarzewa ponad 150 lat temu Msza św. w intencji powstańców styczniowych, poległych w okolicach Dzektarzewa ponad 150 lat temu
Archiwum Natalii Kołakowskiej /GRH 14 Pułk Strzelców Syberyjskich

Uroczystość rozpoczęła Msza św., którą sprawował ks. proboszcz parafii św. Katarzyny Rafał Michalak. W homilii zwrócił uwagę, że powstanie styczniowe bywało kiedyś uważane za kompletnie przegraną sprawę, za - po ludzku rzecz biorąc - bezsensowny wysiłek. - Wielu ludzi mówiło, że nie było warto - przypominał ks. Rafał. - Ale ta tylko pozornie przegrana sprawa, robiona z wielką miłością do ojczyzny, stała się zasiewem wolnej Polski. Doskonale rozumiał to Józef Piłsudski, a kombatanci powstania styczniowego byli bardzo honorowani w II Rzeczpospolitej. Podobnie było też z żołnierzami wyklętymi, którzy mieli być zapomniani - stwierdził duszpasterz.

Po Eucharystii uczestnicy uroczystości w asyście motocyklistów, ze sztandarami i przy dźwiękach orkiestry dętej z Sochocina, przeszli na cmentarz parafialny, gdzie wzięli udział w Apelu Poległych, który poprowadzili członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej 14 Pułk Strzelców Syberyjskich z Przasnysza.

Po powrocie na plac parafialny rozpoczęła się wspólna zabawa z wieloma atrakcjami, konkursami, koncertem wspomnianej orkiestry dętej, występami dzieci i młodzieży oraz zespołów muzycznych. Była nawet strefa kibica ze wspólnym oglądaniem meczu piłkarskich mistrzostw Europy. W pikniku uczestniczył znany aktor Maciej Rayzacher, który przedstawił rys historyczny powstania styczniowego oraz poprowadził aukcję, z której środki zostały przeznaczone na odrestaurowanie zabytkowego tabernakulum z XVII wieku. Piknik zakończyło wspólne śpiewanie piosenek patriotycznych przy ognisku. – Zostało sporo osób i udało nam się zaśpiewać aż 20 pieśni – cieszy się ksiądz proboszcz. – Na wspólnym patriotycznym śpiewaniu przy ognisku spotykamy się też 3 maja i 11 listopada.

W pikniku uczestniczyło wiele osób, nawet z dosyć odległych miejscowości. Niektóre z nich twierdzą, że w okolicy, nawet w większych miejscowościach, nie ma lepszej tego rodzaju imprezy. Potwierdzają to rekonstruktorzy z Przasnysza. – Ks. Rafałowi należy się medal. Piknik był doskonale zorganizowany i pełen naturalnej serdeczności. Atrakcje nie miały końca: występy zespołów, zawody sportowe dla każdego, licytacja na szczytny cel odrestaurowania zabytkowego tabernakulum z XVII wieku. Było miło, ładnie i sympatycznie oraz smacznie. Wypieki pań rzucały na kolana, smakiem i wyglądem dorównywały renomowanym cukierniom, a nawet przewyższały je. Przebojem było piwo domowe z podpiwka – chwalą przasnyscy strzelcy.

Sekret sukcesu ujawnia jego główny sprawca, ks. Michalak: – U nas wszystko zostało przygotowane wysiłkiem parafian, a nie jak bywa gdzie indziej przez np. firmy cateringowe. To tworzy zupełnie inną atmosferę, bo ludzie czują, że to jest ich piknik. I u nas nie ma też jakichś supergwiazd, bo tak naprawdę gwiazdą są ludzie, którzy się w to angażują. A było ich w tym roku dużo. Nasz piknik to okazja, aby się spotkać, pobyć ze sobą, pobawić, potańczyć. Chcemy też pokazać, że patriotyzm to nie jest tylko coś bardzo poważnego i na baczność. Także w radosny sposób można oddać hołd i cześć tym, którzy zginęli za ojczyznę. To też jest forma ich upamiętnienia, bo to ku ich czci.

Wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy ks. Rafał zwrócił uwagę na zarośniętą chwastami, zapomnianą powstańczą mogiłę. Okazało się, że także parafianie nie potrafią zbyt wiele o niej powiedzieć. Powoli udało się ustalić, że spoczywają tam szczątki powstańców poległych w potyczce pod Dziektarzewem 19 sierpnia 1863 roku. Ponieważ władze carskie nie pozwoliły ich wtedy pochować na cmentarzu, spoczęli poza jego ogrodzeniem. Dopiero po kilku miesiącach, 12 czerwca 1864 roku, pozwolono ich ekshumować i pochować we wspólnej mogile na cmentarzu.

– Dotarłem do człowieka, którego prapradziadek walczył w tej potyczce – opowiada ks. Rafał. – On powiedział mi m.in., jak nazywał się dowódca polskiego oddziału.

Licząca około 200 żołnierzy powstańcza partia podpułkownika Zbigniewa Chądzyńskiego została pobita przez Rosjan koło Dziektarzewa. Zginęło wtedy kilkunastu powstańców. Spoczywają obecnie na tutejszym cmentarzu razem z poległymi podczas innych walk powstańczych w okolicy. Na podstawie Księgi Zmarłych Parafii Dziektarzewo z 1863 roku udało się ustalić nazwiska sześciu z nich. Po przeszło 150 latach zapomnienia zabrzmiały podczas uroczystości.

 – Oni już zostali jakby wyrwani z niepamięci – zwraca uwagę ks. Rafał.  – To oni są największym skarbem na naszej dziektarzewskiej ziemi.