Pierwsza z naszej diecezji

wp

publikacja 07.02.2016 23:23

- Błogosławiona matka Klara jest pierwszą kobietą urodzoną w naszej niemałej przecież diecezji włączoną do grona błogosławionych! Czyż to nie powód do dumy i dziękczynienia? - mówił bp Piotr Libera 2 lutego w płockiej katedrze.

Życiowym mottem m. Klary Szczęsnej były słowa: "Wszystko dla Serca Jezusowego" Życiowym mottem m. Klary Szczęsnej były słowa: "Wszystko dla Serca Jezusowego"
Archiwum sióstr sercanek

W Lubowidzu, Żurominie, Mławie i Zakroczymiu są duchowe korzenie powołania nowej błogosławionej Kościoła. I choć nie zachowało się wiele materialnych śladów, to jednak po niektórych faktach, wspomnieniach i zapiskach możemy naszkicować fascynujący portret współzałożycielki sercanek.

Urodziła się we wsi Cieszki, w parafii Lubowidz, 18 lipca 1863 roku. Została ochrzczona w kościele parafialnym. W księgach metrykalnych zachował się opis tego aktu pod datą 24 lipca. To właśnie na podstawie zapisków w księgach parafialnych można stwierdzić, że życie jej rodziny cechował brak stabilizacji: ojciec Ludwiki (takie było jej imię z chrztu) jest nazwany raz "fabrykantem", innym razem określany jest jako "ekonom majątku Cieszki" albo "gajowy". Były to trudne czasy powstania styczniowego, represji carskich i zniesienia pańszczyzny. W takich okolicznościach dorastała Ludwika.

Dla jej duchowego życia wielkie znaczenie miało pobliskie sanktuarium św. Antoniego w Żurominie, do którego wielokrotnie pielgrzymowała z matką. Gdy Ludwika miała zaledwie 12 lat, jej matka zmarła, a ojciec szybko ożenił się po raz drugi. Te wydarzenia były dla niech głębokim wstrząsem, ale zmusiły ją również do większej samodzielności. Wiadomo, że nie miała możliwości uczęszczania do szkoły, ale od wędrownych nauczycieli nauczyła się czytać i pisać. Na podstawie zapisków możemy stwierdzić, że miała pismo wyraźne i staranne oraz poprawne ortograficznie i gramatycznie.

Od dziecka Ludwika pracowała jako krawcowa - w taki sposób zarabiała na życie. Zachowała się jej legitymacja z 1878 roku, gdy miała 15 lat. Była ładną dziewczyną, średniego wzrostu, o regularnych rysach twarzy, niebieskich oczach i jasnokasztanowych włosach.

Gdy miała lat 17, ojciec wraz z macochą postanowili wydać ją za mąż. Wybrano już kandydata, a wola ojca wydawała się kategoryczna. Ale Ludwika postanowiła poświęcić się Bogu, dlatego najpierw chciała przekonać ojca, ale gdy ten wyznaczył już datę ślubu, ona zdecydowała się na ucieczkę z domu.

Udała się do Mławy. Tam prawdopodobnie zatrzymała się u krewnych, a na życie zarabiała jako krawcowa. Pozostała tam około pięciu lat. Biografowie matki Szczęsnej zwracają uwagę, że był to czas jej duchowego dojrzewania i jeszcze lepszego doskonalenia się w rzemiośle krawieckim.

W 1885 roku spotkała w Zakroczymiu o. Honorata Koźmińskiego. Rok później w Warszawie rozpoczęła nowicjat w nowo założonym przez o. Honorata bezhabitowym Zgromadzeniu Sług Jezusa. Droga powołania prowadziła jednak dalej i gdy w 1894 r. ks. Józef Sebastian Pelczar założył zgromadzenie zakonne Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, s. Szczęsna była jego współzałożycielką. Otrzymała habit zakonny i imię Klara. Była pierwszą przełożoną zgromadzenia, którego celem była opieka nad służącymi, posługa chorym i inne prace społeczne.

Matka Klara była wątłego zdrowia. W 1903 r. wykryto u niej nowotwór, operację jednak odłożono. Zmarła 7 lutego 1916 r. w Krakowie. Została beatyfikowana 27 września ubiegłego roku w Krakowie. Jej liturgiczne wspomnienie przypada 7 lutego, w dniu jej narodzin dla nieba.

"Jezus sam jest najpotężniejszą dla nas pobudką do kochania bliźniego, bo On go miłuje". "O, jakże byś kochała bliźniego, gdybyś poszukała jego zasługi w Sercu cierpiącego Boga! Jakże innym okiem patrzyłabyś na tę osobę nieprzyjemną i tobie niemiłą, gdybyś widziała nieskończoną dla niej miłość Tego, który jest samą świętością i sprawiedliwością, to słodkie miłosierdzie Jego dla tej, którą ty masz za niegodną, i tak mało litości miałabyś dla niej. O gdybyś wiedziała, jak raniąc czymkolwiek taką osobę, ranisz źrenicę oka Zbawiciela" - pisała do swych współsióstr matka Klara.

Nowa błogosławiona nie zostawiła po sobie żadnego zapisu autobiograficznego, który by mówił o jej życiu wewnętrznym. Zachowały się jednak trzy medytacje, które bardzo dobrze ją samą wyrażają i charakteryzują duchową jej sylwetkę. Są to rozmyślania o posłuszeństwie, miłości bliźniego i cichości, to jest o cnotach. W ostatniej z medytacji tak pisze: "Błogosławieni cisi – powiedział Jezus – to jest łagodni. Łagodność i słodycz to cecha Jezusa, to promień Jego Boskiej pogody [...] Oblubienica Baranka powinna być samą słodyczą [...]. Słodycz uczyni cię panią serca własnego, da panowanie nad sobą i zwycięstwo prawdziwe. Uczyni cię panią serc drugich, jedna bowiem serca łagodzi i rozbraja, nawraca dusze i pozyskuje Bogu. Na koniec uczyni cię panią Serca Bożego, bo nic nas podobniejszymi nie czyni do Boga jak słodycz, a Bóg widząc to podobieństwo, nie odmówi miłości. Pokój duszy, która posiada sama siebie, jest to uczestnictwo w chwalebnej, niezmiennej spokojności Bożej [...] Bóg w osobliwy sposób nagradza słodycz – cnotę Jezusową i wysłuchuje jej modłów".