Łatwiej oddzielić słońce od światła

Wojciech Ostrowski

publikacja 16.11.2015 11:58

- Stała się dziwna rzecz w moim życiu, w czym jest zero mojej zasługi. Wszystko w życiu jest łaską. To, że pozwolono nam się urodzić. Popatrzcie, ilu dzieciom nie pozwalają się urodzić. Dowiedziałem się ostatnio w Nowym Jorku, że w zamachu na World Trade Center zginęło dokładnie tyle samo ludzi, ile jest codziennie popełnianych aborcji w Stanach Zjednoczonych - mówił Jan Budziaszek, charyzmatyczny perkusista z zespołu "Skaldowie", w Przasnyszu.

Spotkania z Janem Budziaszkiem, znanym muzykiem i świeckim rekolekcjonistą, odbyły się w dwóch szkołach średnich oraz w przasnyskiej farze Spotkania z Janem Budziaszkiem, znanym muzykiem i świeckim rekolekcjonistą, odbyły się w dwóch szkołach średnich oraz w przasnyskiej farze
Wojciech Ostrowski

Jan Budziaszek zwrócił uwagę na zastanawiający fakt: ile razy dzieje się coś trudnego na kuli ziemskiej, Matka Najświętsza natychmiast się pojawia. Było tak w przypadku znanych objawień maryjnych od Guadalupe w Meksyku przez La Salette, Lourdes, Fatimę i Medjugorie.

- Matka Boża prosi nas: tylko przy pomocy Różańca możemy uratować świat przed samozagładą. Jest nagromadzonych tyle ładunków nuklearnych, że w ciągu kilku minut kula ziemska może zamienić się w proch i rozsypać się w kosmosie. Dlaczego Jan Paweł II każdemu, kto do niego przychodził, wręczał tę najważniejszą broń przeciw szatanowi? Jak powiedział kard. Dziwisz, Polakom rozdał 40 milionów różańców. Każdy statystyczny Polak dostał tę najważniejszą broń przeciw szatanowi. Nie wyobrażam sobie, aby wyjść z domu bez tej broni.

- Jeżeli chcesz cokolwiek w swoim życiu osiągnąć, musisz codziennie stawać w swoim życiu w poszczególnych tajemnicach różańcowych i bez przerwy porównywać swoje życie do życia Jezusa i Maryi.

- Każdy człowiek, który dziś staje na twojej drodze jest postawiony przez samego Pana Boga i nigdy nie będziesz szczęśliwy, dopóki nie przyjmiesz człowieka, takim jaki on jest. Wszystko, cokolwiek nas spotyka, dzieje się według planu Bożego, w bardzo konkretnym celu. Bo nie ma nic lepszego na niebie i ziemi jak święta wola Boża, żeby nie wiem jak się nie zgadzała z moją wolą, jest zawsze dla mnie dobra, jest zawsze dla mnie zbawienna. Daj się prowadzić! - zachęcał muzyk.

J. Budziaszek opowiadał o spotkaniu z dziewczyną o niezwykle pięknej twarzy, która nie miała rąk i nóg. - Ona nie powiedziała ani jednego słowa, ale w momencie kiedy głaskałem ją po twarzy, ktoś mi dał tyle wiadomości o niej i o mnie, które totalnie zmieniły moje życie. To były najpiękniejsze rekolekcje w moim życiu - zwierzył się perkusista. - Kiedy patrzę na Pana Jezusa ukrzyżowanego, to w głowie mi huczy: "Oto Matka twoja. Masz problemy? To do Matki. Ona ci we wszystkim pomoże". A Mama mówi: "To ja ciebie wybrałam, ja cię tu przyprowadziłam. Czy zabierzesz Mnie dziś do swojego domu? Pomogę ci we wszystkim, a co najważniejsze, nauczę cię przebaczać".

- Każdy z nas niesie krzyż. Poproście Matkę Bożą, żeby się z wami pomodliła. Dlaczego ja ten krzyż dostałem? Bo krzyż to jest łaską, krzyż dostają tylko wybrańcy - zapewniał. - O co chodzi w tym Różańcu? Jeżeli chciałbyś coś komuś ofiarować, nie możesz mu dać zdrowia, nie możesz mu dać pieniędzy, bo może sam nie masz, zawsze możesz mu ofiarować pięć minut swojego życia. Tyle trwa mniej więcej jedna dziesiątka Różańca z krótkim rozważaniem tajemniczki różańcowej. Co się w tym momencie dzieje? Matka Boża modli się za niego, a do mnie szatan nie ma dostępu. Czysty interes.

- Co zrobić, żeby zobaczyć, jaką łaską są krzyże, które otrzymujemy, że nie ma przypadku na świecie i wszystko, co nas spotyka, ma wspaniały sens? Jest tylko jedno zdanie, które pozwala nam otworzyć oczy. Jest zawarte w psalmie 92: "Jak dobrze jest dziękować Ci, Panie". Tego zdania należy używać wtedy, kiedy jest ciężko, kiedy jesteś przybity własnym krzyżem - wyjaśniał Jan Budziaszek.

Sam przekonał się o tym, gdy znalazł się w takiej właśnie sytuacji, kiedy jego matka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Modlił się wtedy o jej szczęśliwą śmierć. Po trzech miesiącach podczas adoracji Najświętszego Sakramentu pojawiła się myśl, że powinien dziękować za to, że ona jeszcze żyje, bo on nie jest jeszcze gotowy na jej odejście. Później, kiedy codziennie opiekował się matką w szpitalu, pielęgniarki szybko zorientowały się, kim jest i zaczęły się prośby o jego książki. Chętnie je rozdawał, a w niedługim czasie wszyscy na oddziale wewnętrznym chodzili z różańcami w rękach. - Nagle cały oddział zaczął chodzić uśmiechnięty - opowiadał muzyk. - Wyobraźcie sobie szpital, w którym niemal codziennie ktoś umiera, a za chwilę wszyscy są uśmiechnięci: lekarze, pielęgniarki, salowe, chorzy i wszyscy uśmiechnięci. Nagle znalazłem się w niebie. Szpital, który uchodził za najgorszy w Krakowie, stał się najwspanialszym szpitalem w mieście. Do dziś mają najlepszą ludzką opiekę w mieście - wyjaśniał perkusista.

Kolejnym niezwykłym jego przeżyciem było spotkanie z Pawłem, który jako gimnazjalista został dotknięty paraliżem całego ciała, z wyjątkiem głowy. Mimo to jako prymus skończył liceum i college w Stanach Zjednoczonych. Odwiedzało go bardzo wiele osób. - Nie po to, aby go pocieszać, tylko dlatego, że Paweł jest wulkanem radości - wyjaśniał J. Budziaszek. Tylu takich opowieści o miłosierdziu Pana Boga to ja w życiu nie słyszałem. Bez przerwy ludzie przychodzą do niego po to, aby on ich naładował, tak jak kiedyś do Marty Robin.

Od 10 lat przy łóżku Pawła czuwa mama, kontrolując aparaturę, dzięki której syn żyje. Na jego biurku stała rzeźbiona pieta, czyli Maryja ze zdjętym z krzyża Jezusem. - Jak on mi powiedział: to jestem ja i moja mama - pierwszą myślą, która mi wtedy przyszła do głowy, było: łatwiej jest oddzielić słońce od światła, niż Matkę Najświętszą od Pana Jezusa. I druga myśl, z którą jeżdżę po całym świecie: Dopóki w drugim człowieku, a szczególnie cierpiącym, nie zobaczę cierpiącego Jezusa, nie mam prawa nazywać siebie człowiekiem wierzącym, nie mam prawa nazywać siebie chrześcijaninem - dzielił się muzyk.

- Jakie jest największe wyróżnienie, które może spotkać człowieka w czasie jego życia na ziemi? Nie to, że zostaniesz proboszczem, kardynałem czy prezydentem, ale takie, że ktoś prosi cię o modlitwę.

- W dłoni jest zawarta cała informacja o człowieku: wszystkie moje zdolności, wszystkie moje uczucia i wszystko, kim jestem w moim wnętrzu. W momencie, kiedy przekazujemy sobie znak pokoju, całe moje wnętrze przechodzi do ciebie, a twoje do mnie. Wiecie, dlaczego przyjąłem zaproszenie od ks. proboszcza Andrzeja Maciejewskiego? Żeby wyżebrać od was dotyk waszych dłoni. Jeżeli ktokolwiek z was po naszym spotkaniu poda mi rękę, będzie to największe szczęście jakie mogło mnie dziś spotkać, oprócz Eucharystii. Czy wiecie, ilu ludzi codziennie podaje mi rękę, dobrze życzy, a ilu jeszcze obiecuje mi modlitwę? Objechałem kulę ziemską wiele razy, zakosztowałem wszystkich rozkoszy tego świata, a teraz wiem: jedyna rzecz się liczy, to przyjazny dotyk dłoni drugiego człowieka. I po to jeżdżę po świecie, żeby wyżebrać dotyk dłoni drugiego człowieka - mówił Budziaszek.

Zarówno podczas spotkań w szkołach, jak też w kościele, wszyscy ich uczestnicy podchodzili, aby uścisnąć dłoń muzyka.

Spotkania zostały zorganizowane przez parafię św. Wojciecha i Fundację Scalam, która je także sfinansowała.