Matka naszej wolności. Nowe Miasto

Dominik Nowakowski

publikacja 12.11.2015 14:32

Nie dane było wiernym z nowomiejskiej parafii powitanie obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w plenerze, na tamtejszym rynku. Program uroczystości zakłóciła deszczowa i wietrzna pogoda. Wizerunek Czarnej Madonny wprowadzono od razu do wypełnionego do ostatniego miejsca kościoła.

Tłum wiernych witających ikonę Czarnej Madonny szczelnie wypełnił kościół w Nowym Mieście Tłum wiernych witających ikonę Czarnej Madonny szczelnie wypełnił kościół w Nowym Mieście
Dominik Nowakowski

W Narodowe Święto Niepodległości nawiedzenie przez Maryję w jasnogórskim obrazie objęło parafię św. Anny w Nowym Mieście. Pogoda od samego rana nie zwiastowała najlepiej. Czarne chmury przyniosły obfite opady deszczu właśnie w czasie, kiedy ikona miała wjeżdżać do Nowego Miasta. Na chodnikach rozstawiono płonące znicze, a ludzi pod parasolkami przybywało w rynku z każdą minutą. W takich warunkach atmosferycznych cudowny obraz jednak nie przeszedł ulicami na ramionach parafian. Kiedy wnoszono go do świątyni, zapadła wymowna cisza.

- Wyglądacie na smutnych, a nie macie powodu, aby się smucić. To, że pada deszcz, to nic złego - mówił jeszcze przed wprowadzeniem obrazu Matki Bożej bp Roman Marcinkowski, dla którego była to 84. wizyta w parafii z okazji peregrynacji. Siedmiokrotnie, jak sam wskazywał, aura nie pozwoliła na procesję.

Parafia św. Anny w Nowym Mieście poprzednią dobę nawiedzenie przeżywała 16 marca 1976 roku. - Może kilkanaście osób staje dziś przed Tobą, Maryjo, pamiętając tamten czas - witał łamiącym się głosem wzruszenia ks. proboszcz kan. Wojciech Brzozowski. - Od siedmiu wieków naszą patronką jest św. Anna, więc jesteś, Maryjo, tak mocno z nami związana. Czcimy Cię m.in. poprzez grupę stu parafian, którzy przyjęli szkaplerz - dodał duszpasterz.

Bp Marcinkowski w homilii zwracał uwagę na Maryję jako Tę, która staje przy naszych krzyżach codziennego życia, tak samo jak czyniła to przy krzyżu Swego Syna. - Boleściwa a nie rozpaczająca. To stanie pod krzyżem było konsekwencją Jej "fiat". Mówiąc: "Niech Mi się stanie", nigdy nie cofnęła swego słowa. Pozostała konsekwentna aż do końca, aż do krzyża. Zasłużyła na tytuł "Panny Wiernej" - wskazywał bp Roman. - W czasach kryzysu wierności Bogu, sumieniu, przekonaniom drugiemu człowiekowi potrzeby jest wzór taki, jaki daje Matka Boleściwa. Bo wierność jest jednym z najważniejszych znaków miłości, jest siłą duchową zwyciężającą nas i nasze przeszkody - dodawał.