Maryja na pustelni. Łopacin

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 05.11.2015 23:39

- Patrzcie, jest wśród nas Matka naszych trosk, która ogarnia nas płaszczem swej opieki - powiedział bp Piotr Libera do wiernych parafii św. Leonarda.

Wypełniona wiernymi świątynia w Łopacinie wokół obrazu Czarnej Madonny Wypełniona wiernymi świątynia w Łopacinie wokół obrazu Czarnej Madonny
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Mieszkańcy tej podciechanowskiej parafii dobrze wiedzą, gdzie szukać Matki Bożej i jakim tytułem Ją wzywać. Ona jest "Janua coeli" - "Bramą Niebios", jak głosi tytuł umieszczony pod słynącym łaskami obrazem Madonny z Dzieciątkiem w kościele parafialnym. Ona wzywa na pustelnię, jak głosi wiekowa miejscowa tradycja, która przypomina historię pustelnika, który w XV wieku osiedlił się w pobliskim lesie. Miał na imię Stanisław. Mówiono, że wrogowie spalili mu gospodarstwo i wymordowali całą rodzinę.

"Osamotniony i uprzedzony do życia w gromadzie, postawił na górce w pobliżu olszyny, przez którą płynął strumyk, mały szałas z gałęzi. Uznał on, że nie ma już dla kogo żyć, a tylko całe swe jestestwo oddał w posiadanie Najświętszej Panienki. Przychodził do kościoła w Łopacinie i dotąd się w nim modlił, aż go zamykano. Często wychodził ze swej pustelni do okolicznych mieszkańców, by pomagać ludziom pokrzywdzonym przez los lub zmagania wojenne" - czytamy w opracowaniu "Duc in altum - wypłyń na głębię", autorstwa byłego ks. proboszcza Romana Godlewskiego i Pawła Wyrzykiewicza.

Wokół swojego szałasu pustelnik zbudował drogę krzyżową i wyrzeźbił figurę Matki Bożej. Umieścił ją w zbudowanej przez siebie kapliczce, tuż obok strumyka, którego woda miała uzdrawiać chorych. Tyle miejscowe opowiadanie, tyle tradycja, która wciąż żyje w wiernych i każe im pielgrzymować z Ciechanowa i okolic do Łopacina oraz pobliskiej pustelni.

Teraz przybyła do tego miejsca ikona Matki Bożej Częstochowskiej. Za wszystkie łaski otrzymane przez ostatnie 500 lat na tym miejscu dziękował ks. proboszcz Ryszard Berk. Prosił również o wierność każdej łasce, którą wierni otrzymują w tym miejscu.

- Oto Matka tak często wzywana w modlitwie, kochana i prowadząca swe dzieci do duchowego zwycięstwa, jest wśród was - mówił w homilii bp Piotr Libera. Nawiązując do odczytanej w czasie Mszy św. Ewangelii o cudzie przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-11), ks. biskup zwrócił uwagę, że Maryja troszczy się o tych, którzy Ją do siebie zaprosili. - Ona towarzyszy, wspiera, ochrania, broni tarczą swej miłości. Jeśli zaprosisz Ją do życia, doświadczysz Jej matczynej opieki! - akcentował biskup płocki. - Przyjęcie Maryi do swego życia i Jej zwycięska, pewna opieka nad nami to sprawdzone, doświadczone i przeżyte dziedzictwo przez tyle pokoleń ludzi wiary. Niech stanie się i naszym doświadczeniem oraz owocem peregrynacji tej Ikony - mówił bp Libera. Zachęcał, aby wierni przed obrazem Czarnej Madonny, pamiętali w modlitwie o zmarłych, aby prosili o szczęśliwą godzinę śmierci Maryję - Bramę Niebios, by nie zapomnieli również o modlitwie w intencji powołań.

W uroczystości uczestniczyli byli proboszczowie Łopacina, m.in. ks. kan. Andrzej Kucharczyk z Drobina i ks. kan. Remigiusz Senderski z Krasnego. Właśnie ks. kan. Senderski był proboszczem w Łopacinie 40 lat temu, i przeżywał w tej  parafii nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. - Łopacin był pierwszą parafią w diecezji, która wtedy przeżywała nawiedzenie. Po diecezjalnych uroczystościach powitania, z udziałem kard. Stefana Wyszyńskiego, obraz przyjechał do Łopacina. Był to przełom listopada i grudnia 1975 roku - wspomina ks. Senderski. - To były zupełnie inne czasy. Pamiętam wielkie zaangażowanie i przeżycia wśród wiernych, pracochłonne w wykonaniu dekoracje, ale też ostrzeżenia, które dostawałem od ówczesnej Służby Bezpieczeństwa. Wzywano mnie do urzędów i przestrzegano, bo bardzo się obawiano tego wydarzenia. A Matka Boża dokonała i tak swojego wielkiego dzieła - opowiada ks. kan. Senderski.

Wróćmy na koniec do historii parafii Łopacin, której patronuje św. Leonard. Tak się złożyło, że obraz Matki Bożej przybył do parafii na odpust świętego patrona, który jest obchodzony 6 listopada. W kościele parafialnym odbiera cześć również obraz Matki Bożej, otoczony licznymi wotami. Jest to jest jedno z sanktuariów maryjnych ziemi ciechanowskiej.

"W Ciechanowie mieszkał malarz-portrecista, który mając lat 38, utracił wzrok. Żadne leki czy zioła nie przynosiły poprawy" - czytamy we wspomnianym wcześniej opracowaniu ks. Godlewskiego i P. Wyrzykowskiego. Malarz odzyskał wzrok po obmyciu oczu wodą ze strumyka. Wdzięczny za cud, namalował obraz Madonny z Dzieciątkiem, a pod nim podpis: "Janua coeli", czyli "Brama niebios". Obraz zawieszono w kościele parafialnym w Łopacinie, ale - jak chce miejscowe podanie - kilkakrotnie obraz cudownie wracał do kapliczki w pustelni.

W czasie wizytacji biskupiej w 1763 roku stwierdzono 40 cudownych uzdrowień za pośrednictwem Matki Bożej Łopacińskiej. Przed II wojną światową podjęto nawet przygotowania do koronacji obrazu. Zresztą wtedy w wielu domach można było spotkać obrazki z wizerunkiem "Janua coeli" z Łopacina, co świadczy o szeroko zakrojonym kulcie.

Niestety, 17 stycznia 1945 roku drewniany, stary kościół spłonął wraz z obrazem, podpalony przez Niemców uciekających przed armią sowiecką. Wielkie przywiązanie do Matki Bożej w łopacińskim wizerunku kazało wykonać wierną kopię, którą dziś otaczają liczne wota i wielka maryjna pobożność.