Rzeźbienie losu

Gość Płocki 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:00

O targowaniu się z Bogiem o natchnienie, przeznaczeniu i aniołach smutnych na ziemi z Andrzejem Sroką, rzeźbiarzem z Makowa Mazowieckiego, rozmawia Agnieszka Otłowska.

 – Przede wszystkim rzeźbię anioły, Chrystusa frasobliwego, św. Krzysztofa, krzyże. A więc rzeczy ziemskie i niebiańskie. Mam świadomość, że siedzi w nas dusza – mówi artysta – Przede wszystkim rzeźbię anioły, Chrystusa frasobliwego, św. Krzysztofa, krzyże. A więc rzeczy ziemskie i niebiańskie. Mam świadomość, że siedzi w nas dusza – mówi artysta
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Agnieszka Otłowska: Skąd u Pana taka pasja dłubania w drzewie?

Andrzej Sroka: Albo wiesz, albo nie wiesz. Ja zawsze wiedziałem. Wcześniej chciałem być plastykiem; dużo robiłem grafiki. Mój ojciec był utalentowany artystycznie, miał taki dar. Po kimś to się dziedziczy: albo to rozwiniesz i wykorzystasz, albo nie. Ja z kolei zawsze miałem świadomość, że potrafię rzeźbić. W podstawówce chodziłem na kółko plastyczne. Rzeźbiliśmy w mydle, ja wyskrobałem jakąś twarzyczkę i nauczycielka od razu mówiła, że to takie piękne, że mam talent itd. Gdy się to posiada, to jest to normalne, jak patrzenie, oddychanie. Żeby tworzyć, trzeba wychodzić troszeczkę, nie za bardzo, poza ramy, w których żyjemy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.