Pasja trzech braci

Agnieszka Otłowska

publikacja 06.09.2015 23:18

W Muzeum Romantyzmu w Opinogórze otwarto wystawę Mariana, Michała i Iwo Adamczyków.

Na wystawie zebrano przede wszystkim portrety kobiet, marynistykę i pejzaż gdański Na wystawie zebrano przede wszystkim portrety kobiet, marynistykę i pejzaż gdański
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Wystawa prezentuje najlepsze prace Michała, Mariana i Iwo Adamczyka. Przedstawili oni swoje nowe i starsze prace. Wydarzeniu towarzyszyła muzyka smyczkowa w wykonaniu prof. Krzysztofa Jakowicza.

Marian Adamczyk urodził się w Karczmiskach. Od dziecka odkrywał w sobie pasję do upamiętnienia tego, co widział na ziemi lubelskiej. Nie miał wtedy w ogóle pojęcia o istnieniu takiej dziedziny jak sztuka. Jak dziś wspomina, to rodzice odkryli w nim zamiłowanie do rysowania. – Żeby istnieć w jakieś dziedzinie, trzeba mieć oprócz talentu szczęście do nauczycieli – pisze Marian Adamczyk w słowie wstępnym, w jednym z katalogów swoich dzieł.

Uczęszczał do liceum w Nałęczowie, a później studiował na warszawskim ASP. Tworzył w pracowniach Jana Cybisa i Stanisława Szczepańskiego. Jest autorem polichromii w kościele parafialnym w Karczmiskach. Jego obrazy znajdują się m.in. w Muzeum im. Jana Pawła II w Warszawie, Muzeum Mazowieckim w Płocku oraz w wielu znaczących kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. Z upodobaniem maluje portrety, akty, pejzaże i martwe natury, czasem kusi się również o rysunek. Ze szczególnym zamiłowaniem maluje portrety kobiet i dzieci, a także kobiece kształty. Lubi ze swobodą kopiować arcydzieła wszelkich mistrzów i francuskich impresjonistów.

- Spotykałem wielu życzliwych ludzi, co nie jest bagatelne. Żyjemy w trudnych czasach dla sztuki, w czasach zamętu. Sztuka współczesna jest sztuką pozoru – mówił w czasie otwarcia wystawy Marian Adamczyk.  – Cechuje ją przerost formy, chęć szokowania za wszelką cenę i częste osiadanie na mieliźnie absurdu. Ale taki jest obowiązujący obecnie prąd – mówił.

- W takim życiowym zestawieniu można znaleźć wzloty i upadki, inercje, a przede wszystkim doświadczenia osobiste szlifujące artystę do chwili, kiedy po pięćdziesięciu latach może powiedzieć "wreszcie dojrzałem do uprawiania tej trudnej dziedziny jaką jest malarstwo" – pisze w swoim albumie "Malarstwo i rysunek". - Przyszło mi działać z paletą w okresie wzmożonej dehumanizacji sztuki w jej wynaturzenia. Jako właściciel rogatej duszy, płynę pod prąd obowiązujących kierunków, dobrze wiedząc, że z prądem płyną zdechłe ryby. W moim  pragnieniem jest być wiernym samemu sobie oraz poszukiwanie prawdy - pisze w katalogu.

Malarz bierze w warsztat tematy najprostsze, zwyczajne. W 1988 roku zawiązuje grupę artystów malarzy "Rosomak", w skład której wchodzą głównie uczniowie słynnych polskich kolorystów. Prace grupy obejrzało na wystawach ponad trzydzieści tysięcy zwiedzających. Najważniejsze indywidualne wystawy Mariana Adamczyka to wystawa w Palermo na Sycylii w 1984 roku oraz trzy jubileuszowe wystawy z okazji siedemdziesięciolecia: w Muzeum Królewskie Łazienki w Warszawie, Muzeum Politechniki Warszawskiej i w Mareckim MOK-u. Artysta, Marian Adamczyk na swoim koncie malarskim posiada ponad dwa tysiące obrazów olejnych, około dziesięciu rysunków i pasteli. Dorobkiem artysty jest ponad dwa tysiące obrazów olejnych i ponad osiem tysięcy rysunków.

Na wystawie zaprezentowano również prace drugiego z braci Adamczyków, Michała. Artysta urodził się w okolicach Kazimierza Dolnego. Ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie. Pracował w pracowniach rzeźby i ceramiki w Warszawie. Po otrzymaniu zaświadczenia Ministerstwa Kultury i Sztuki uprawniającego do wykonywania zawodu artysty plastyka, przez 12 lat zajmował się ceramiką i współpracował z galeriami w Warszawie. Brał udział w wystawach i targach sztuki w Szwajcarii, Francji, Niemczech i Kanadzie. Obecnie zajmuje się malarstwem, głównie akwarelą.

- Pierwszą pasja moją jest teologia – mówi w rozmowie z "Gościem Płockim" Michał Adamczyk. – Zajmuje się nią w zaciszu domowym. Choć jest wiele trudniejsza od malarstwa. Jeśli chodzi o sztukę, to zjawiła się w przyjaźni z teologią. Zacząłem malować dopiero po bierzmowaniu. Owszem, było ono późno, ale wtedy pojawiło się te zamiłowanie do malarstwa – dodaje Michał Adamczyk.

Przygodę ze sztuką zawdzięcza żonie, która namówiła do tego. Ciągle powtarzając znamienna słowa: "inni malują, spróbuj i ty".

- Najczęstszymi tematami moich prac jest marynistyka i pejzaż gdański. Zwykle jest tak, że ci, którzy przybywają z daleka, nad morze to tak się w nim zakochują, że to z nich się wylewa, kipi – mówi w rozmowie z "Gościem Płockim", artysta. - We współczesnej sztuce pojawia się wiele gwiazd, które czasem krótko świecą. Często pojawia się też trochę dziwactwa. Dzisiaj zazwyczaj na uczelniach lądują ludzie, którzy sami do końca nie wierzą, czy sobie poradzą. Zrodziło się w tym wiele chaosu – dodaje Adamczyk.

- Jeśli ktoś się już tym zajął, a kieruje się prawdą, to musi to robić. Musi, bo to jest w człowieku, i on tego nie zatrzyma. Nie zatrzyma uczucia, bakcyla. To z człowieka po prostu wykipi, nie można nie malować, kiedy człowiek to pokocha.

Otwarciu wystawy towarzyszył występ prof. Krzysztofa Jakowicza, jednego z najwybitniejszych słynnych polskich skrzypków. Zaprezentował utwory Jana Sebastiana Bacha. Podczas wystawy artystom towarzyszyli znajomi, przyjaciele i rodzina.