Jak młyńskie koło

ks. Włodzimierz Piętka

|

Gość Płocki 32/2015

publikacja 06.08.2015 00:00

Historia. Ile miejsc, domów i rodzin, tyle historii, które należałoby opowiedzieć młodszym, na przykład tak, jak to czyni Zofia Dramińska-Machowska, rodem z Uniecka, w samym centrum diecezji.

 Każde zdjęcie to historia, którą trzeba opowiedzieć i przypominać – mówi pani Zofia. – Na zdjęciu od lewej: Wojtuś Dramiński (zginął w 1939 r. w obronie Warszawy), Józef Leopold Dramiński (mój pradziadek), Tadeusz Dramiński (ostatni dziedzic Uniecka, mój dziadek), Teodozja Dramińska (moja prababcia Tosia; robiła prawnukom śliczne sweterki na drutach i szyła sukienki dla naszych lalek) Każde zdjęcie to historia, którą trzeba opowiedzieć i przypominać – mówi pani Zofia. – Na zdjęciu od lewej: Wojtuś Dramiński (zginął w 1939 r. w obronie Warszawy), Józef Leopold Dramiński (mój pradziadek), Tadeusz Dramiński (ostatni dziedzic Uniecka, mój dziadek), Teodozja Dramińska (moja prababcia Tosia; robiła prawnukom śliczne sweterki na drutach i szyła sukienki dla naszych lalek)
Archiwum Zofii Dramińskiej-Machowskiej

Pani Zofia jest lekarzem, specjalistą rehabilitacji medycznej, mieszka w Warszawie. Wraca jednak chętnie do rodzinnego Uniecka: do miejsc, pamiątek i cmentarza, na którym spoczywają jej przodkowie. Skąd zainteresowanie historią rodziny i sentyment do tych stron? – Gdy byłam małą dziewczynką, moi dziadkowie często się mną zajmowali. Noszę w sercu serdeczne wspomnienie o nich i doskonale pamiętam opowiadania, których słuchałam jako dziecko. Jest tych opowieści dużo więcej, ale ostatnio, przy okazji odnowienia starego kamiennego krzyża na cmentarzu w Uniecku, postanowiłam niektóre z nich spisać i utrwalić je nie tylko w nagrobnym kamieniu – mówi Zofia Dramińska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.