Maryja u siebie. Przasnysz - klasztor

Wojciech Ostrowski

publikacja 15.07.2015 11:24

To, co płynie z serca: gorące oklaski i wzniesione róże, powitały obraz Matki Bożej Częstochowskiej w przasnyskim sanktuarium.

Wzruszający moment powitania Jasnogórskiego obrazu przy klasztorze mniszek Klarysek Kapucynek Wzruszający moment powitania Jasnogórskiego obrazu przy klasztorze mniszek Klarysek Kapucynek
Wojciech Ostrowski

- Maryjo, jesteś tu zawsze u siebie - witał obraz Nawiedzenia o. proboszcz Wiesław Wisniewski. Przekazanie peregrynującego obrazu odbyło się przy sąsiadującym z sanktuarium klasztorem sióstr Klarysek Kapucynek. – To miejsce modlitwy. Tam, za oknami są siostry, które się modlą – zaznaczył podczas oczekiwania na przyjazd samochodu-kaplicy o. Krzysztof Kowalski. Maryję powitały wzniesione nad głowami róże i serdeczne oklaski. Niesiony kolejno przez strażaków, matki, ojców oraz członków Wspólnoty Odnowa w Duchu Świętym "Soli Deo per Mariam" obraz dotarł w asyście długiej, barwnej procesji do późnogotyckiego kościoła parafialnego, pw. św. Jakuba i św. Anny, ufundowanego  jeszcze przez Pawła Kostkę.

Uroczystej Mszy św. przewodniczył bp Piotr Libera. W homilii wyjaśniał, jak należy rozumieć hasło nawiedzenia: ”Z Maryją ewangelizujemy Kościół Płocki”. - Ewangelizować to nic innego jak prowadzić ludzi do Jezusa - mówił. - Prowadzić do Jezusa tych, którzy są od Niego daleko; prowadzić do Jezusa tych, którzy Go nie znają, prowadzić do Jezusa tych, którzy już Go zapomnieli; prowadzić do Jezusa tych, którzy się przeciw Niemu zbuntowali; prowadzić do Jezusa tych, którzy z takich czy innych powodów wyrzucili Go ze swojej codzienności, ze swojego życia. Ewangelizować – prowadzić do Jezusa, dzielić się Jezusem, dawać Jezusa. Ona, Maryja to właśnie robiła. (…) Jej rola polegała nie tylko na tym, że miała urodzić niezwykłe, cudowne dziecko. Nie. Ona miała dać Jezusa światu! Kto? Dobrze wiemy. Ta, która w swoim świętym jasnogórskim wizerunku przychodzi dzisiaj, po czterdziestu latach, do waszej wspólnoty, do parafii św. Stanisława Kostki w Przasnyszu. (…) Ta, która została wybrana przez Boga by być pierwszą ewangelizatorką. (…) Nawet pod krzyżem oddała Jezusa w ręce ludzi. To było i nadal jest Jej najważniejsze zadanie. Bo tak samo jak niosła ludziom Jezusa w ciągu swego ziemskiego życia, tak też czyni to obecnie. Przecież i dzisiaj, kiedy w swoim jasnogórskim wizerunku przybywa do waszej wspólnoty parafialnej to przychodzi właśnie z Jezusem w ramionach - mówił bp Libera.

I prosił: - Popatrzcie, proszę, na Jej cudowny obraz: oto prawdziwa Matka, dla której najważniejszy jest Syn. I dzisiaj tego Syna, swojego Syna, przynosi właśnie wam. Dlatego z tak wielkim przekonaniem podejmujemy w naszej diecezji to niezwykle ważne dzieło nawiedzenia obrazu właśnie pod hasłem: "Z Maryją ewangelizujemy Kościół Płocki". (…) Maryja, która dzisiaj do nas przychodzi przynosi nam Jezusa, ale przynosi nam także konkretne zadanie, z którym musimy się zmierzyć. (…) Włączyć się na miarę swoich sił, możliwości w to wielkie dzieło ewangelizacji, jakie z Jej pomocą dokonuje się w parafiach naszej diecezji. (…) Najważniejsze w życiu Maryi jest to, że daje nieustannie Jezusa światu. A my? Czy mamy taką siłę jak Ona by dawać Jezusa ludziom? (…) Czy niesiemy Jezusa ludziom tak jak Matka Boża? Niech Najświętsza Pani, która z Jasnogórskiego wzgórza przez całe dzieje czuwał i wciąż czuwa nad wiarą kolejnych pokoleń Polaków wciąż wspiera nas nieustannie byśmy naśladując Ją nieśli Jezusa dzisiejszemu światu – zakończył bp Piotr.

- Przyjęliście Maryję po królewsku – stwierdził na zakończenie Eucharystii o. Krzysztof Kowalski, podkreślając wielkie skupienie i rozmodlenie bardzo licznie przybyłych wiernych.

Małgorzata Szeremeta i Iwona Postek, jako przedstawicielki matek uczestniczyły w niesieniu obrazu.

- Samo to niesienie to jest wielka łaska, ogromny zaszczyt – mówi Małgorzata.- Czułam ogromny ciężar obrazu, ale mimo to się go niosło. Był jakiś przypływ siły w tym momencie, tak, że można było nieść, i nieść, i nieść. Czujesz ciężar obrazu, ale wiesz, że możesz go mimo tego nieść. Miałam też takie odczucie, co do kolorów obrazu, że najpierw widziałam tylko sam brąz. Dopiero potem kiedy już nie niosłam to zobaczyłam inne kolory. To jest ogromne przeżycie.

- Mam podobne wrażenie, jak inne matki, które z nami niosły, że to wielki zaszczyt – dzieli się swoimi przeżyciami Iwona – Ja z kolei w ogóle nie odczułam ciężaru. Cieszę się kiedy przyjeżdża moja mama, która nie mieszka ze mną. Staram się wtedy jak najlepiej przygotować. A ta Matka, która dziś z góry przyjechała sprawia taką radość jaką odczuwałam kiedy przed laty pielgrzymowałam do Częstochowy. Kiedy po tych 300 kilometrach dochodziłam tam na miejsce to właśnie jest to samo wrażenie: Dochodzisz, widzisz Matkę i już nie masz wtedy żadnych trosk. Nie ma kłopotów, nic cię nie boli, nie martwisz się o rodzinę, po prostu taka niebiańska łaska spokoju. I tak dzisiaj też się czułam. Obie jesteśmy bardzo szczęśliwe. Jesteśmy wdzięczne ojcu proboszczowi, że wyróżnił właśnie nas, choć jest tyle wspaniałych matek w parafii. Bardzo się cieszymy, że mogłyśmy nieść Matkę Bożą na swoich ramionach. Mam nadzieję, że zaniesiemy ją w sercach do naszych rodzin.

- Ale jak różne są nasze reakcje – dodaje Małgorzata. – Jedna się śmieje, druga płacze. Ja nie mogłam powstrzymać łez. Leciały mi ciurkiem, a Iwonka uśmiechała się cały czas. Ale ja płakałam ze szczęścia. Dopiero co wróciłam z wakacji i jeszcze spałam kiedy o. Wiesław zadzwonił. To było dla mnie takie wyróżnienie, że byłam w szoku - opowiada Małgorzata.

Tych łez było wiele w czasie nawiedzenia i przed nim, kiedy rekolekcje maryjne prowadził o. Krzysztof Kowalski, paulin. Jego nauki, zawierające wiele przykładów z życia, celnie trafiały do prosto do serc, i wzruszały.