Z Płocka na ołtarze

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 09.02.2015 12:20

Wspominamy biskupa, który w naszej diecezji, a następnie w Łucku dojrzewał do świętości. 9 lutego mija 65 lat od śmierci bp. Adolfa Piotra Szelążka.

Modlitwa przy grobie bp. Adolfa Piotra Szelążka, kandydata na ołtarze, w kościele św. Jakuba w Toruniu Modlitwa przy grobie bp. Adolfa Piotra Szelążka, kandydata na ołtarze, w kościele św. Jakuba w Toruniu
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Raczej rzeczą niemożliwą jest dotarcie do bezpośrednich świadków spotkań z biskupem, bo upłynęło już zbyt wiele czasu od płockiego okresu w życiu bp. Szelążka.

Nie wiemy, czy ktoś przechowuje jakieś wspomnienie, pamiątkę po spotkania z tym księdzem, profesorem i rektorem seminarium duchownego, a od 1918 do 1925 roku - biskupem pomocniczym w Płocku. Warto jednak przypomnieć tę część jego biografii, bo w Płocku, w szkole bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego, dojrzewał on do świętości.

Jak czysty dukacik

Urodził się na Podlasiu, w Stoczku Łukowskim, ale do seminarium duchownego wstąpił do Płocka, gdy ż diecezja podlaska w tym czasie nie posiadała swego seminarium. Był rok 1883. Gdy młody Szelążek przekraczał płocką furtę seminarium, jego ojciec pisał w liście do ówczesnego rektora: ”Synowi memu Adolfowi Piotrowi (...) nie tylko zezwalam na obiór stanu duchownego tj. na wstąpienie do Seminarium, ale udzielam mu swego rodzicielskiego błogosławieństwa i proszę Ducha Świętego, aby raczył kierować jego sercem i rozumem tak, żeby stał się godnym obranego stanu”.

W 1888 roku otrzymał świecenia kapłańskie w katedrze. Przez rok był wikariuszem w płockiej farze, a później został wysłany na Akademię Duchowną do Petersburga.

”Odsyłam Waszej Ekscelencji ks. Szelążka, ale nie szelążek to, jeno czysty dukacik” – napisał kilka lat później do biskupa płockiego Michała Nowodworskiego ks. Albin Symon, rektor Akademii Duchownej w Petersburgu, w liście na zakończenie jego studiów.

Ks. Szelążek pracował następnie w kurii płockiej, sądzie biskupim, był wykładowcą prawa kanonicznego w seminarium. Przez trzy lata był wykładowcą w seminarium duchownym mohylewskim. W 1909 roku, po ks. Nowowiejskim, który został biskupem płockim, objął funkcję rektora seminarium płockiego.

Pracę w urzędach i seminarium łączył z zaangażowaniem na polu społecznym i charytatywnym. Był prezesem Towarzystwa Dobroczynności.

Z jego inicjatywy powstały w Płocku tak zwane ”Sale Pracy” dla niezamożnych chłopców, w których mogli zdobywać kwalifikacje zawodowe, zwłaszcza w branży krawieckiej i stolarskiej. W seminarium wykładał przedmiot zwany ekonomią polityczną, więc angażował się w prace Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich, wygłaszając odczyty i pogadanki. Był prezesem Związku Katolickiego.

W 1918 roku został mianowany biskupem pomocniczym w Płocku. Rzadko jednak spełniał swe obowiązki biskupie w diecezji, bo większość czasu spędzał w Warszawie.

Był doradcą kościelnym przy Radzie Regencyjnej, a później naczelnikiem Wydziału w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jednak to w Płocku krystalizowały się jego postawa kapłańska, pobożność do św. Teresy od Dzieciątka Jezus i duszpasterskie wizje do pracy w diecezji łuckiej, której biskupem został w 1925 roku.

Nie wrócił do Płocka, ale …

Po latach posługi w diecezji łuckiej, przeżyciu rzezi wołyńskiej, w 1945 roku został uwięziony w Kijowie przez NKWD. Przed wejściem do sali więziennej stanął i ucałował drzwi celi i powiedział: ”Teraz rozumiem, dlaczego przypadła mi diecezja Łuck, abym mógł cierpieć dla Chrystusa”. W ten sposób jakby streścił sens swej posługi na Wołyniu. Biskupem łuckiem nie przestał jednak być do śmierci.

W Archiwum Diecezjalnym Płockim zachował się list bp. Szelążka napisany 17 września 1946 r. do ks. Stanisława Figielskiego, ówczesnego administratora apostolskiego diecezji. Wyjaśniał w nim, dlaczego po uwolnieniu z więzienia w Kijowie i deportacji do Polski, nie powrócił do diecezji płockiej.

List biskupa zaczyna się kordialnym pozdrowieniem: ”Najukochańszy mój Najdroższy Stachu. Po powrocie z Płocka p. Jadwiga Nowowiejska powiadomiła mnie, że w Płocku mają żal do mnie i że wszyscy ze wszech stron rozpytywali się o mnie. Ta wiadomość zmartwiła mnie, że stałem się mimowolnym sprawcą żalu do mnie, jednocześnie rozradowała mnie, bo dotąd miałem wrażenie, że zapomniany jestem. Opiszę więc wszystko, a rzecz się wyjaśni i wyjaśnienie to proszę opowiadać wszystkim, kto by się tym interesował. Otóż: przy uwolnieniu moim nie ja wybierałem drogę powrotną. Była mi wyznaczona”.

I pisze dalej, po kolei, że najpierw zaprosił go bp Czesław Kaczmarek do Kielc, aby u niego się zatrzymał. To przecież biskup kielecki, był kiedyś studentem profesora i rektora Szelążka w płockim seminarium. Później stały pobyt na zamku bierzgłowskim zaproponował biskup chełmiński Kazimierz Kowalski. Tę propozycję bp Szelążek przyjął, i od 1946 do 1950 roku, do chwili śmierci tam zamieszkał.

W tym samym liście, pytając ks. Figielskiego o Płock, napisał: ”Mój najdroższy, napisz mi czy w ogrodzie seminaryjnym uchowała się, czy stoi figura Matki Boskiej, którą ja postawiłem?”.

Męczennicy pomagają

W Płocku zachowała się również bogata korespondencja, około 90 listów, bp Szelążka do Jadwigi Nowowiejskiej, siostrzenicy abp. Nowowiejskiego. Pochodzą one z lat 1946-49.

Nowowiejska przekazała je później ks. Wacławowi Jezuskowi, zaś on następnie do diecezjalnego archiwum. Są dziś jedną z nielicznych pamiątek po słudze Bożym w Płocku. Dotyczą ostatniego okresu życia biskupa, wiele w nich mowy o stanie zdrowia 80-letniego biskupa-wygnańca z Łucka. Pisał w nich również o abp. Nowowiejskim. Wtedy poszukiwano miejsca pochówku męczennika z Działdowa i zbierano świadectwa jego pobytu w obozie. Osobiście zaangażowana w te wydarzenia była Jadwiga Nowowiejska.

W jednym z listów z 1946 roku, tak do niej pisał bp Szelążek: ”Jakie to straszne! Jak mogli »ludzie« czynić coś podobnego?! On, nasz męczennik, niewątpliwie z zasługami Pana Jezusa składa w ofierze Ojcu Niebieskiemu, bezgraniczną cenę swojej Męki i skutecznie wstawia się za nami”.

W innym liście dodaje: ”Wierzaj, że tam z zaświatów Najukochańsi Twoi, oczekują od Ciebie i o to proszą abyś z tych wizyt [pobyt w Działdowie w poszukiwaniu grobu abp. Nowowiejskiego - przyp. red.] wyszła jeszcze silniejsza, niż dotąd, dla życia owocnego, w imię Boże” - pisał biskup do Jadwigi Nowowiejskiej.

W październiku 2013 roku rozpoczął się w Toruniu jego proces beatyfikacyjny. - Dziś uczy nas, jak możemy łączyć wiele zajęć z życiem modlitwy, jak przeżywać trudne chwile życia i doświadczyć prowadzenia dobrego Ojca, jak nie stracić nadziei i pełnić miłosierdzie, bo sam powiedział: ”Podobieństwo do Ojca niebieskiego polega na miłosierdziu” - powiedziała s. Hiacynta Augustynowicz ze zgromadzenia sióstr terezjanek, które założył bp Szelążek.