Bajka - nie bajka

Agnieszka Małecka

publikacja 01.06.2014 21:39

Za nami dwie lekcje, dwa rodzaje wydarzeń, dotykających życia i rodziny.

Bajka - nie bajka

Przez chwilę marzyła mi się… rodzinna parada, jak w amerykańskim filmie: z ruchomymi platformami, na których suną powoli fantastycznie ubrane postaci; parada z masą orkiestr, mażoretek, tłumami wiwatujących ludzi. No dobrze, ten model jest trochę kiczowaty, i zagarnięty przez tych, dla  których zwyczajna rodzina jest solą w oku.

Marsze dla tej zwyczajnej rodziny idą naturalnie, ze spokojnym śpiewem; nie szokują, ale eksponują swój najcenniejszy element – dzieci. Pokazują, że życie to nie bajka (ani dla dzieci, ani dla dorosłych). Życie, a szczególnie życie w rodzinie to nie ciągły ubaw, nie spełnianie własnych zachcianek, nie walka z naturą, ale ciężka praca budowania, która jednakowoż z czasem przynosi słodkie owce. To także mnóstwo radości,  z  tym że jeszcze musimy się uczyć jej większego manifestowania.

Ostatnie dni przyniosły nie tylko marsze dla życia i rodziny (w naszym regionie- Płock, Pułtusk, Ciechanów); w Płońsku i pobliskim Baboszewie poświecono miejsca, szczególnie dedykowane dzieciom utraconym, w Płocku zaś odbył się drugi pogrzeb takich dzieci. Te marsze i te groby, pomniki to jakby dwie uzupełniające się lekcje, które pokazują wagę ludzkiego życia, nawet jeśli człowiek jeszcze się nie urodził, albo przedwcześnie zmarł w brzuchu mamy. Jak mówi mi jedna z pań, które inicjowały powstanie takiego pomnika w Baboszewie: „Przecież jeśli kobieta zostaje matką, to nigdy nie mówi się, że jest matką płodu, ale matką dziecka”. Dobrze, że są i marsze, i takie miejsca, jak pomniki dzieci utraconych. Poszerzyła się przestrzeń dla przeżywania tych rodzinnych świąt dla tych osób, którzy żyją ze stratą najbliższej osoby, wyjętej spod własnego serca.