Święta na emigracji. Co gra w duszy polskiego emigranta, gdy zasiada do wielkanocnego śniadania z dala od kraju i rodziny?
Barbara Wiktorska od 2008 do 2011 roku mieszkała w Londynie. Trzy lata temu wróciła do rodzinnego Gostynina
ks. Włodzimierz Piętka /gn
Serce się ściska, gdy przychodzą święta, bo moja rodzina jest daleko. Cała pociecha w mojej „drugiej rodzinie”, czyli gronie przyjaciół – opowiada Agnieszka Sieczkowska, pochodząca z Ciechanowa, od ośmiu lat mieszkająca w Londynie. Pamięta dobrze dzień, gdy z dwójką, wtedy małych dzieci, zdecydowała o wyjeździe na Wyspy. Chciała dołączyć do męża, który sześć lat wcześniej wyjechał do pracy do Anglii. – Już nie można było dłużej żyć na odległość – przyznaje pani Agnieszka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.