Z Ligowa na Kalwarię

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 25.08.2013 00:00

"Potrzebujemy dzisiaj w naszej ojczyźnie głębokiej odnowy duchowej i moralnej. Bp Czesław Kaczmarek może stać się jednym z jej patronów" – czytamy w niedawno wydanym oświadczeniu Rady Społecznej przy Biskupie Płockim.

Stuletni kościół pw. Zwiastowania Pańskiego w Ligowie, w którym Czesław Kaczmarek w 1906 roku przyjął I Komunię św. i bierzmowanie, a w 1922 roku odprawił Mszę prymicyjną Stuletni kościół pw. Zwiastowania Pańskiego w Ligowie, w którym Czesław Kaczmarek w 1906 roku przyjął I Komunię św. i bierzmowanie, a w 1922 roku odprawił Mszę prymicyjną
ks. Włodzimierz Piętka /GN

Z jego pracowitego i odważnego życia komuniści uczynili jedno wielkie oskarżenie i pokazowy proces. ”Niezwykła droga życiowa tego mądrego i bohaterskiego biskupa może być w pewnym stopniu bardzo wymownym obrazem bolesnej walki chrześcijan o honor i prawdę z ateistycznymi systemami totalitarnymi XX wieku. Mamy moralny obowiązek, aby ocalić tę niezwykłą postać od zapomnienia i przekazać jej duchowe dziedzictwo przyszłym pokoleniom” – napisali niedawno członkowie Rady Społecznej.

Urodził się 16 kwietnia 1895 roku w Lisewie Małym k. Sierpca, w parafii Gozdowo. Gdy miał 5 lat, jego rodzice kupili gospodarstwo z wiatrakiem we wsi Kukowo. Od tego czasu rodzinnym miejscem wychowania młodego Czesława stała się więc parafia Ligowo. Tam uczęszczał do szkoły i kościoła. Gdy miał 10 lat, rodzice przenieśli go do szkoły w Skępem.

– Nasza stuletnia świątynia w Ligowie była kościołem jego pierwszej spowiedzi, Komunii św., bierzmowania i Mszy prymicyjnej. Jako dziecko był świadkiem, jak świątynia ta była wznoszona. Później sam o nią się troszczył. Ufundował obraz Zwiastowania Pańskiego pędzla Władysława Drapiewskiego do ołtarza głównego i jeden z witraży, dedykowany bł. Czesławowi – opowiada ks. kan. Andrzej Zembrzuski, proboszcz parafii św. Mateusza.

Zachował się obrazek z Mszy prymicyjnej ks. Czesława Kaczmarka z 27 sierpnia 1922 roku, z napisem: ”Módlcie się za mnie, bracia, abym był godnym zjednoczenia z Jezusem Chrystusem”.

W przedwojennej historii diecezji płockiej ks. Kaczmarek zapisał się jako zaangażowany w działalność duszpasterską, społeczną i dobroczynną. W znacznej mierze to właśnie dzięki niemu tak wspaniale się ona rozwinęła. Przyszły biskup kielecki był jej współtwórcą i dyrektorem. Wykładał również w Wyższym Seminarium Duchownym. 24 maja 1938 roku został mianowany biskupem kieleckim.

”Piękną kartą w życiorysie bp. Czesława Kaczmarka jest okres drugiej wojny światowej. W mrocznym czasie okupacji hitlerowskiej pomagał na wiele różnych sposobów rzeszom potrzebujących ludzi: nauczał odwagi i roztropności, organizował pomoc materialną, pomagał znaleźć dach nad głową ludziom wypędzonym z własnych domów” – czytamy w oświadczeniu Rady Społecznej. – Znałem księży, którzy w czasie wojny, dzięki pomocy biskupa Kaczmarka, kończyli studia w Kielcach i otrzymywali święcenia – wspomina ks. kan. Andrzej Fabisiak.

”Tysiące wysiedleńców, uciekinierów ocaliły swoje życie w diecezji kieleckiej, a klimat do ich przyjęcia stworzył ksiądz biskup Kaczmarek, który w liście pasterskim prosił: »Przychodzi do Was Jezus Chrystus z Pomorza i Poznania, przychodzi z Kujaw i Mazowsza, ze Śląska i ze wschodnich ziem. Pokłońcie Mu się, a powiedzcie, jako mawiali ojcowie wasi od wieków: Gość w dom, Bóg w dom, osobliwie zaś, gdy gość taki udręczony przybywa (...) jako ich i Wasz ojciec i brat w Panu naszym, stoję przed Wami i przed nimi i z całego serca wołam głośno do Was: Podajcie im dłoń bratnią! Do nich zaś: Sursum Corda«. Sam dwukrotnie był wyrzucony z domu biskupiego, a mimo to zabiegał aż w Berlinie o uwolnienie z obozu w Działdowie biskupów płockich abp. J.A. Nowowiejskiego i bp. L. Wetmańskiego, zapewniając władze niemieckie, że skoro ci duchowni nie mogą wrócić do Płocka, on ich przyjmie do siebie i da im utrzymanie. Ów gest ks. bp. Czesława i dziesiątki, a może i setki innych dowodzi, że był niezłomny” – czytamy w książce pochodzącego z Bieżunia ks. prof. Jana Śledzianowskiego, badacza dziejów bp. Kaczmarka.

”Dla bp. Czesława Kaczmarka komunizm okazał się o wiele bardziej okrutny niż hitleryzm. Początkiem nieszczęść stał się dla biskupa męczennika tzw. pogrom kielecki. 4 lipca 1946 roku w Kielcach dokonano brutalnego mordu na 37 osobach narodowości żydowskiej i trzech osobach narodowości polskiej. Władze komunistyczne zainteresowały tym wydarzeniem opinię międzynarodową. W ten sposób media w wielu krajach na świecie nie mówiły o sfałszowanym przez komunistów w Polsce referendum z 30 czerwca 1946 roku i przejmowaniu przez nich władzy, ale szeroko relacjonowały wydarzenia z Kielc. Bp Czesław Kaczmarek powołał odpowiedni zespół do wyjaśnienia tej zagadkowej zbrodni. W ten sposób powstał specjalny raport, który wskazywał jej prawdziwych mocodawców oraz zwracał uwagę na kontekst polityczny, a nie etniczny tego dramatycznego wydarzenia. Dokument – za pośrednictwem ówczesnego ambasadora USA w Polsce Artura Blissa Lane’a – trafił do Departamentu Stanu w Waszyngtonie.

Na zemstę władzy komunistycznej nie trzeba było długo czekać. Po pewnym czasie rozpoczęto zmasowany atak propagandowy na biskupa kieleckiego, który zakończył się jego zatrzymaniem przez Urząd Bezpieczeństwa 20 stycznia 1951 roku. Wraz z biskupem aresztowano wówczas 20 innych księży tej diecezji. Akcją kierował osobiście płk Józef Światło. Przez prawie dwa lata aresztowania bp Czesław Kaczmarek był poddany okrutnemu śledztwu. Zastosowano wobec niego brutalne metody wymuszania zeznań. Aż 223 razy był brutalnie przesłuchiwany dzień i noc przez komunistycznych katów. Znęcano się nad nim psychicznie i fizycznie, głodzono, odmawiano pomocy lekarskiej, podawano środki psychotropowe, bito i zastraszano. W ten sposób chciano złamać jego psychikę i wymusić przyznanie się do absurdalnych oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Watykanu i USA. 14 września 1953 roku rozpoczął się sfingowany i pokazowy proces, będący dobrze wyreżyserowanym spektaklem propagandowym. Przebieg procesu transmitowało Polskie Radio. Już 22 września 1953 roku zapadł wyrok. Biskup kielecki został skazany na 12 lat więzienia, utratę praw publicznych na 5 lat i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Wyszedł na wolność wiosną 1957 roku.

Po długich latach przesłuchań, tortur i więzienia bp Czesław Kaczmarek – schorowany, wycieńczony, ale duchem niezłomny – nie przestał być wiernym uczniem Chrystusa, antykomunistą i orędownikiem sprawiedliwości społecznej. Dawał temu szczególny wyraz w swoim kaznodziejstwie. W jednym ze swoich kazań w katedrze kieleckiej nauczał np. o współczesnym dramatycznym męczeństwie katolików w Chinach. Niestety, gdy w tym okresie komuniści w państwie środka mordowali ok. 150 milionów niewinnych i bezbronnych ludzi, milczał prawie cały świat. Głos biskupa kieleckiego był jednym z niewielu znaków sprzeciwu.

5 czerwca 1959 roku, z powodu głoszonych poglądów, władze rządowe przestały uznawać bp. Kaczmarka jako ordynariusza kieleckiego i zażądały, aby Episkopat usunął go z terenu diecezji kieleckiej. Ciągle atakowany, śledzony, podsłuchiwany, oszukany i zdradzony przez najbliższego przyjaciela, zmarł w wyniku rozległego zawału serca” – czytamy w oświadczeniu Rady Społecznej.

– Okrutnie się z nim obchodzono, bo opisał prawdę o pogromie kieleckim. Po wojnie wzięto go na celownik, jako jednego z najlepszych biskupów – wspomina bp. Kaczmarka ks. Fabisiak.

Jako kleryk, ks. Fabisiak uczestniczył w Mszy św. sprawowanej w Ligowie przez bp. Czesława Kaczmarka. – Na tej Mszy byłem kaparzem, czyli asystowałem biskupowi do Mszy św. – wspomina ks. Andrzej. – Zapamiętałem jeden epizod, gdy byliśmy na posiłku na plebanii. Bp Kaczmarek był bardzo serdeczny, zachęcał nas do rozmowy. Zapytałem go wtedy o proces, czy mógłby coś o nim powiedzieć. On wyraźnie się wzburzył i powiedział mocno: "Nie chcę o tym mówić”. A chwilę potem dodał: "Jednego się wtedy pilnowałem, aby nie powiedzieć, że nie wierzę w Pana Boga”. Po tym zrozumiałem, jak bardzo to wszystko przeżył – wspomina ks. Fabisiak.

W parafii Ligowo do dziś żyją dalsi krewni biskupa. Coraz mniej jest pamiątek i wspomnień po nim, dlatego ks. Zembrzuski zabiega, aby w świadomości parafian, zwłaszcza młodszych, postać biskupa była znana. Wkrótce zostanie zorganizowane sympozjum jemu poświęcone.

– Na cmentarzu, przy głównej alei, są pochowani jego rodzice. Starsi parafianie pamiętają, że nie wypuszczono go z więzienia na pogrzeb matki. Niedaleko są też groby znajomych, przyjaciół biskupa. Komuniści, chcąc złamać biskupa w więzieniu, przedstawiali mu fałszywe deklaracje jego znajomych m.in. z Ligowa, ale on nie dał się złamać. Oczywiście, jego przyjaciele stąd byli Bogu ducha winni, o niczym nie wiedzieli i niczego nie podpisywali. To historia, którą opowiadają te groby – mówi ks. Zembrzuski.

Z 19 sierpnia 1963 r. pochodzą ostatnie słowa testamentu biskupa: "Wszystkim dziękuję za modlitwę i życzliwość. Moim wrogom, którzy niesłusznie przydali mi tyle krzyża i cierpień, mimo wszystko przebaczam, starając się naśladować Chrystusa miłościwego i dziękuję im za daną mi okazję przejścia przez próbę i czyściec na ziemi".