Prymas, którego zapamiętamy

Ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 28.01.2013 20:00

Kard. Glemp odwiedzał diecezję plocką, ale przede wszystkim spotykał się z ludźmi i chętnie im błogosławił – mówią świadkowie spotkań ze zmarłym Prymasem.

Kard. Józef Glemp w kościele parafii św. Brata Alberta w Makowie Maz. 27 maja 2008 r. Kard. Józef Glemp w kościele parafii św. Brata Alberta w Makowie Maz. 27 maja 2008 r.
Anna Górniak

Kopia romańskich Drzwi Płockich, korony nałożone na maryjne wizerunki w Osieku Rypińskim i Żurominie, ołtarz konsekrowany w kościele parafialnym w Popowie nad Bugiem – to materialne pamiątki posługi kard. Józefa Glempa w naszej diecezji.

Są również ważne wydarzenia i celebry, którym przewodniczył zmarły Prymas. Przede wszystkim to sakra biskupia przez niego udzielona w płockiej katedrze: bp. Romanowi Marcinkowskiemu – 13 kwietnia 1985 r., bp. Andrzejowi Suskiemu – 4 października 1986 r. i abp. Stanisławowi Wielgusowi – 1 sierpnia 1999 r. Wreszcie obecność Prymasa przy bł. Janie Pawle II w czasie jego wizyty apostolskiej w Płocku 7 i 8 czerwca 1991 r., udział w uroczystościach jubileuszowych Wyższego Seminarium Duchownego – w Pułtusku w 1995 r. i w Płocku w 2010 r. czy uroczystości ku czci św. Zygmunta w Płocku. Wtedy Prymas Polski przybywał do Płocka i diecezji. Ale najwięcej o śp. kard. Józefie Glempie mówią ludzie, którzy z nim się spotkali i serdecznie go wspominają.

– Mówił do mnie po imieniu, bo znaliśmy się od początku lat 70. – mówi ks. prof. Wojciech Góralski. – Wtedy był on wykładowcą prawa rzymskiego na ATK. Inną okazją do naszych spotkań były obrony doktoratów z teologii, w których uczestniczył jako reprezentant prymasa Wyszyńskiego. Najczęściej jednak spotykaliśmy się, gdy w latach 1999–2002 byłem prorektorem UKSW. Często spotykałem wtedy Księdza Prymasa, który był wielkim kanclerzem naszej uczelni. To były regularne spotkania na Miodowej w Warszawie – opowiada ks. Góralski. Charakteryzuje zmarłego Prymasa jako człowieka wielkiej pokory, w którym nie było dwuznaczności. – Był prawy, roztropny i rozważny w działaniu, bezpośredni i ujmujący – dodaje. Jak zaznacza ks. Góralski, to właśnie dzięki kard. Glempowi dwukrotnie w Watykanie mógł spotykać papieża Jana Pawła II na prywatnej audiencji.

– Zapamiętam go jako człowieka dobrodusznego, bezpośredniego, bliskiego i nieskrępowanego. Spotykałem go wielokrotnie, jeszcze jako księdza – sekretarza kard. Wyszyńskiego. Dwukrotnie spotkałem go w Makowie Mazowieckim i w Pniewie – mojej rodzinnej parafii. Przyjechał tam na 50. rocznicę święceń kapłańskich ks. Zdzisława Króla, swojego wieloletniego bliskiego współpracownika w kurii warszawskiej, i później, po tragedii smoleńskiej, na poświęcenie tablicy jemu dedykowanej – opowiada ks. prał. Józef Śliwka z Makowa Mazowieckiego.

Trzykrotnie Prymasa Glempa gościła pułtuska bazylika kolegiacka. – Był człowiekiem wielkiej pokory. Gdy przedstawiałem mu program wizyty w Pułtusku, aby go zaakceptował, on mówił, że przyjeżdża spełnić zadania, które wyznaczy mu proboszcz. Innym razem, w czasie spotkania w Wyższej Szkole Humanistycznej, poproszono Księdza Kardynała do pamiątkowego zdjęcia. Było wiele osób – do zdjęcia niektórzy mieli stać, inni siedzieć. Ale gdy okazało się, że dla jednej ze starszych osób zabrakło miejsca siedzącego, sam Prymas pierwszy się podniósł, aby przynieść dla niej krzesło. Jego wrażliwość, takt, normalność, hojność – bo kiedyś przywiózł mi swój prymasowski medal – ujmowały. Poznając go bliżej, zrozumiałem, że był on człowiekiem autentycznej pokory, kochającym Kościół, skromnym i życzliwym – wspomina kard. Glempa ks. kan. Wiesław Kosek, proboszcz pułtuskiej kolegiaty.

– On chętnie rozmawiał z ludźmi, zatrzymywał się przy nich i błogosławił. Był otwarty i bezpośredni – opowiada ks. Marian Orzechowski, wspominając wizytę kardynała w Szczutowie.

– Miał dobrą pamięć do ludzi i miejsc. Był pogodny i otwarty w rozmowie, nie stwarzał dystansu. Chłonął wiadomości; był bardzo zainteresowany tym, czym żyła nasza parafia, bo interesował go człowiek. Bardzo lubił spotkania z dziećmi. Pamiętał swoje pobyty w Płońsku. Sam do nich w rozmowie nawiązywał. Gdy zapraszałem go ostatnio do Płońska, odpowiedział: „Jeśli Bóg pozwoli” – mówi ks. Zbigniew Sajewski.

Anita Kurowska uczestniczyła w niedzielnej części uroczystości pogrzebowych kard. Glempa. Poznała Prymasa przez pasję do lotnictwa. W Przasnyszu założyła Aeroklub Północnego Mazowsza i zaprosiła Kardynała, aby poświęcił lotnisko. – Latanie to była pasja Księdza Prymasa. Gdy go zaprosiłam, przyleciał do Przasnysza bezpośrednio z uroczystości na Jasnej Górze 3 maja 2003 r. i dokonał poświęcenia lotniska. Później powrócił do nas na zawody niepełnosprawnych motolotniarzy. Objął nad nimi honorowy patronat. Pamiętam, jak z entuzjazmem wręczał im nagrody. Wtedy też bliżej poznał dzieci z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. ks. Jana Twardowskiego w Makowie Mazowieckim. Myśmy jeździli do Księdza Kardynała, żeby złożyć mu życzenia świąteczne czy imieninowe. Odwiedzaliśmy go przy okazji wycieczek do Warszawy. On serdecznie nas przyjmował i obiecywał, że nas odwiedzi w Makowie. I słowa dotrzymał – 27 maja 2008 r. przyjechał, aby poświęcić, między innymi, tablicę upamiętniającą saperów poległych w czasie rozminowywania ziemi makowskiej. Po raz drugi przyjechał na dzień dziecka, 1 czerwca 2011 r. – opowiada A. Kurowska, dyrektor makowskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. – Zapamiętam Księdza Prymasa zawsze bardzo serdecznego. On umiał rozmawiać z każdym dzieckiem, ze zrozumieniem i ufnością. Dostrzegał w nich coś wyjątkowego. Mówił, że choć są niepełnosprawne, umieją pięknie patrzeć na świat.

– Zapamiętałem, jak Ksiądz Prymas interesował się zaangażowaniem świeckich w życie Kościoła. Gdy przyjechał kiedyś do Płocka, odwiedził „Dom Pod Trąbami”, ówczesną siedzibę Akcji Katolickiej oraz innych diecezjalnych ruchów i stowarzyszeń. Słuchał z zainteresowaniem naszych pomysłów duszpasterskich. To była pasjonująca rozmowa. W nim się wyczuwało pokorę i ciepło – wspomina ks. prał. Marek Smogorzewski z Rypina.

Być może ostatnim księdzem diecezji płockiej, który spotkał Kardynała Prymasa, był ks. prał. Marek Makowski. – Spotkałem go w grudniu. Nie przypuszczałem, że wkrótce jego stan zdrowia tak bardzo się pogorszy. Rozmawialiśmy o planach zakończenia Roku kard. Kakowskiego na Mazowszu. Bo dla prymasa Glempa diecezja płocka to był właśnie kard. Kakowski. Pamiętam, że gdy przyjeżdżał do Płocka i rozmawiał jeszcze z bp. Stanisławem Wielgusem, bardzo często powracał do swojego poprzednika. Teraz rozumiem, że jego pasja do historii to było żywe zobowiązanie, aby pamiętać i kontynuować wielkie wzorce z przeszłości. A do takich niewątpliwie należał kardynał ze Świętego Miejsca. Prymas Glemp był człowiekiem wielkiego spokoju i głębokiej wiary. Rozmawialiśmy też kiedyś o cierpieniu. Mówił mi, że doświadczenie cierpienia, zwłaszcza niezawinionego, z pewnością nie będzie u Boga zmarnowane – opowiada ks. Makowski.