Symbol wierności

Agnieszka Małecka

publikacja 08.10.2012 23:53

Krzyż pątniczy od grobu bł. ks. Jerzego Popiełuszki dotarł do parafii św. Aleksego dzięki Kościelnej Służbie Porządkowej Totus Tuus na warszawskim Żoliborzu. To 47. taki krzyż postawiony na terenie Polski i w dwóch miejscach poza granicami kraju.

Krzyż pątniczy został postawiony w Płockim Parku Pamięci   Krzyż pątniczy został postawiony w Płockim Parku Pamięci
Agnieszka Małecka/GN
Minął już rok od poświęcenia Płockiego Parku Pamięci, gdzie co miesiąc odbywają się Msze św. za ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Krzyż pątniczy, w zamierzeniu proboszcza, ks. Zbigniewa Kanieckiego miał dopełnić patriotyczno – religijną wymowę tego Parku. Tak naprawdę to trzy połączone ze sobą krzyże, z których ten najmniejszy ma szczególną wartość, bo został wykonany z drewna katafalku, na którym stała trumna z zamordowanym Kapelanem „Solidarności”. Na dużej pionowej belce widnieją słowa św. Pawła, które stały się dewizą ks. Jerzego: „Zło dobrem zwyciężaj”.

W uroczystości przekazania krzyża do płockiej parafii wzięło udział około 80 członków Kościelnej Służby Porządkowej; obecna była siostrzenica Błogosławionego, Grażyna Siemion, Andrzej Melak, przewodniczący Komitetu Katyńskiego i brat śp. Stefana Melaka, oraz Ryszard Walczak, prezes Ogólnopolskiego Komitetu Pamięci bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

Podczas Mszy św., którą odprawił ks. Wojciech Koszutski z parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie, członkowie Służby przekazali parafii urnę z ziemią z grobu Błogosławionego, na ręce reprezentanta tej społeczności: Łukasza Wesołowskiego, a także repliki krzyża pątniczego, które otrzymali: proboszczowie parafii katedralnej i św. Aleksego, oraz Marianna Sawicka - członek Społecznego Komitetu Organizacyjnego Płockiego Parku Pamięci, Lech Latarski - wiceprzewodniczący Rady Miasta Płocka, Lech Dąbrowski - radny Powiatu Płockiego i przewodniczący Społecznego Komitetu Organizacyjnego PPP,  poseł RP Wojciech Jasiński, Bronisław Witkowski - prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Płocku Trzepowie i Kazimierz Urbaniak - prezes SRK Diecezji Płockiej.

Pielgrzymkę z krzyżem organizuje Kościelna Służba Porządkowa   Pielgrzymkę z krzyżem organizuje Kościelna Służba Porządkowa
Agnieszka Małecka/GN
- Pielgrzymujemy z krzyżem, symbolizującym męczeńską śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Głównym celem pielgrzymki jest błaganie o potrzebne łaski dla Ojca Świętego Benedykta XVI, księdza prymasa i biskupów, a także prośba o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Kard. Wyszyńskiego i dziękczynieniem za beatyfikację Jana Pawła II i ks. Jerzego – wyjaśniał w komentarzu przewodniczący tej pielgrzymce Jan Marczak z Rady Kościelnej Służby Porządkowej Totus Tuus przy parafii na Żoliborzu.

W rozmowie z GN tak wspominał spotkanie z ks. Jerzym: - Jako pracownik Huty Warszawa, zostałem wydelegowany w czasie strajku okupacyjnego ze swoim przyjacielem Jarkiem, z którym pracowałem w jednym dziale, żeby sprowadzić księdza na niedzielę. Przez kurię dostaliśmy delegata - ks. Jerzego. Przyjechał do nas. Był na początku „spłoszony”, bo tu taka armia ludzi, było nas kilka tysięcy. Ale szybko się zaklimatyzował. Cały czas widoczna była jego służba bliźniemu. On nigdy nie kazał, nigdy nie sugerował, że wie najlepiej. Gdy byliśmy na posiedzeniach naszej Komisji Zakładowej, to jak siedzieliśmy tak w 10 osób, pytał nas po kolei: „a co ty byś powiedział, powiedziała o tym?”. On też się wypowiedział, ale nie w taki sposób, że to jest „święte”. To dawało nam rozpoznanie, kto jak myśli, i jak było wiele wspólnego w tym myśleniu. On miał dar łączenia ludzi, nie tylko w naszym środowisku „hucianym”, bo przecież był też duszpasterzem służby zdrowia. A tu się „zakochał” w tej braci hutniczej, robotniczej – wspomina pan Jan z KSP.

 

Siostrzenica bł. Ks. Jerzego, Grażyna Siemion i Andrzej Melak   Siostrzenica bł. Ks. Jerzego, Grażyna Siemion i Andrzej Melak
Agnieszka Małecka/GN
Służba Porządkowa powstała najpierw jako formacja zabezpieczająca pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski, zabezpieczała też Msze za Ojczyznę, odprawiane przez ks. Jerzego. I to właśnie ci ludzie, czuwali dzień i noc przy trumnie męczennika i podjęli trwającą do dziś wartę przy jego grobie.

W KSP od lat jest też Elżbieta Socha, która przyjechała na płocką uroczystość. Dzień „zaginięcia” ks. Popiełuszki wspomina dla „Gościa” tak: - Miałam wtedy 31 lat. Kiedy dotarła do nas wiadomość, że zaginął ks. Jerzy, powiedziałam do rodziców: ja jadę do Warszawy. Poszłam na stację i akurat był pociąg. Na Żoliborzu w kościele - tłumy ludzi. Trwałam na modlitwie do rana. Wszyscy czekaliśmy, że będzie jakaś pozytywna wiadomość. Pamiętam to niezapomniane „Ojcze nasz” i słowa: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy”, które nie mogły nam przejść przez gardło. W dniu pogrzebu ks. Jerzego, i mama, tata i ja ciężko rozchorowaliśmy się. Płakałam, ale rodzice mi wytłumaczyli: „dziecko, nasza ofiara ma być modlitewna, żeby tam było wszystko spokojnie” – opowiada pani Elżbieta. Ks. Jerzemu, którego dobrze znała, ona i setki innych ludzi zawdzięczali wewnętrzny spokój.  - Ten jego spokój docierał do każdego człowieka. Wszystkie problemy stawały się dużo mniejsze, nieistotne. A przecież on doświadczał wtedy kampanii nienawiści i kłamstw – mówi pani Elżbieta. Już po śmierci ks. Jerzego, opowiadała o nim pielgrzymom, którzy przyjeżdżali do jego grobu i muzeum w parafii św. Stanisława Kostki. Wspomina, że przy takich okazjach i w różnych trudnościach czuła z góry pomoc ks. Jerzego. On nigdy nas nie zawodzi, zapewnia członkini Służby Kościelnej.

Błogosławionego wspominała dla nas także siostrzenica ks. Jerzego, Grażyna Siemion, która w trakcie uroczystości w Trzepowie, wraz z Andrzejem Melakiem trzymała do ucałowania relikwie swojego wuja. – Kiedy przyjeżdżał do rodziny, nawet na krótko, to odwiedzał wszystkich po kolei, i rodzeństwo i swoją mamę. Zdążył jeszcze pokierować trochę moim życiem, bo niedługo przed śmiercią, przyjechał do nas i powiedział, że jest w Warszawie szkoła pielęgniarska, znał przecież dobrze środowisko medyczne. Teraz mogę spłacić ten dług, bo po latach wróciłam do Warszawy, i to tam, na Żoliborz. To jest coś niesamowitego, móc się modlić do niego, pamiętając go – podkreśla pani Grażyna, która uczestniczy w pielgrzymkach z krzyżem pątniczym od grobu swojego wuja.

Krzyże pątnicze zaczęto stawiać na prośbę samej Marianny Popiełuszko. Mama ks. Jerzego prosiła członków KSP, by w miejscach posługi jej syna postawiono krzyże. Najpierw miało ich być 12- ile lat kapłaństwa jej syna, ale liczba ich rozrosła się do 47.