Jacek Pawłowicz - historyk z Instytutu Pamięci Narodowej - opowiada o odkryciach w podziemiach dawnego płockiego aresztu śledczego Gestapo, NKWD i UB.
Kto mieszka w Płocku, czy przez Płock przejeżdża, wielokrotnie mija dostojną kamienicę, dziś trochę podupadłą i czekającą na remont – przez starych płocczan potocznie zwaną ”nową katedrą”. To miejsce, od 1941 roku, stało się katownią Gestapo, a później NKWD, PUBP i SB w Płocku. Następnie była to komenda MO, a wreszcie Policji. Na budynku, zaledwie od 2006 roku widnieje tablica: ”W hołdzie patriotom polskim, ofiarom hitlerowskiego i komunistycznego terroru, więzionym w tym budynku przez Gestapo (1941-1945), NKWD, UB i SB w latach 1945-1989”. Następnie wypisano nazwiska niektórych: ”Jerzy Graczyk – żołnierz AK – zginął w marcu 1943 roku. Roman Wójcik ”Morski” – żołnierz AK – zginął 20 kwietnia 1943 roku. Stanisław Gozdanek – żołnierz AK – zamordowany 19 lutego 1944 roku. Józef Skrzynecki – żołnierz AK – zamordowany 16 listopada 1945 roku. Stanisław Bartkowski – żołnierz NSZ – zamordowany 11 kwietnia 1946 roku. Bolesław Jaroszewski ”Zawieja” – żołnierz ROAK – zamordowany 17 września 1946 roku. Adam Wojciechowski – żołnierz AK – zamordowany 25 września 1945 roku i inni”.
Dzięki ostatnim badaniom, prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej, możemy poznać niektóre mroczne tajemnice tego miejsca. "Gość Płocki" jest jednym z pierwszych, który te mroczne miejsca może zobaczyć i sfotografować, dzięki uprzejmości Jacka Pawłowicza z IPN.
- Za tę bramę, na dziedziniec - jak opowiadał mi jeden z więzionych tu przez bezpiekę - podjeżdżała ciężarówka z więźniami. Cofała dokładnie pod drzwi, następnie kolbami karabinów więźniowie byli zrzucani z samochodu i wganiani do piwnic. I tu zaczynało się piekło… – opowiada Jacek Pawłowicz.
Przeczytaj także: O ofiarach i katach
ks. Włodzimierz Piętka